Współorganizatora ruchu
kibicowskiego na stadionie Odry w latach 70-tych XX w. znają zapewne wszyscy
związani z OKS-em. Bo jakże można nie kojarzyć tej niezwykle pozytywnej pod
wieloma względami postaci, którą co jakiś czas widujemy na trybunach przy
Oleskiej?
Tym bardziej jest to godne pochwały, iż na stadion nie ma kilku metrów… ale kilometry (coś koło tysiąca!). Dla mieszkającego w północno-zachodnich Niemczech (w Walsrode) Zbyszka Franza Janika to jednak nie problem. Określenie najbardziej znanego kibica opolskiej Odry poza granicami kraju można chyba bez większych oporów nadać właśnie jemu.
Urodzony 27 sierpnia 1959 r. Janik, już w
wieku dziesięciu lat zapałał miłością do „niebiesko-czerwonych” barw. Wówczas
to po raz pierwszy zawitał na stadion przy Oleskiej. Z samego spotkania
zapamiętał przede wszystkim dwie rzeczy: łysinę czołowego napastnika Odry
Manfreda Urbasa oraz doping miejscowych kibiców, który zrobił na młodym
chłopaczku piorunujące wrażenie. Miłość od pierwszego wejrzenia stała się
faktem.
Jakiś czas później (w połowie lat 70-tych
XX w,), po rozmowach w gronie najbardziej aktywnych kibiców doszło do
konsensusu. Postanowiono zintegrować się wokół jednego ruchu kibicowskiego, a
nasz bohater został jednym z jej liderów.
Obowiązków było od groma, m.in.
prowadzenie zorganizowanego dopingu podczas meczów domowych, reprezentowanie
opolan na wyjazdach czy dbanie o zgody pomiędzy zaprzyjaźnionymi drużynami.
Mimo wielu niesprzyjających warunków Zbyszek Janik z tym wszystkim dawał sobie
radę.
Dużym sukcesem stało się również utworzenie
Klubu Kibica (przy aprobacie wojewódzkich struktur Związku Socjalistycznej
Młodzieży Polskiej), dzięki czemu poprawiła się sytuacja ruchu kibicowskiego w
kwestii wyjazdów na mecze poza Region a także zwiększyła się ilość
transparentów, szalików oraz czapek klubowych na trybunach.
Zbigniew Janik był naocznym świadkiem
najlepszych czasów opolskiej Odry na boiskach ekstraklasy, wspierał
„niebiesko-czerwonych” nie tylko w pojedynkach ligowych, ale również
pucharowych (m.in. w zwycięskim dla Odry finale Pucharu Ligi z Widzewem w 1977
r. oraz na arenie międzynarodowej z 1. FC Magdeburg).
Względy życiowe spowodowały, iż Janik na
pewien czas zrezygnował ze swej pasji i koniec końców wyjechał za chlebem poza
granice kraju. Niemniej nigdy nie zapomniał o swoim dziedzictwie, aktywnie
działając w kręgu byłych piłkarzy i działaczy mających związki z Odrą Opole.
Wielokrotnie wspierał dobrymi radami redakcję „HOO” za co należą mu się wielkie
podziękowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz